Wygrzebane dzisiaj w czeluściach internetu:
W świecie zwierząt najwięcej bąków puszczają termity. Zaraz za nimi znajdują się: wielbłądy, zebry, owce, słonie oraz psy (w szczególności golden retrievers i labradory).
Really?
Jeszcze pewnie byli to "amerykańscy naukowcy"... Ciekawe, co kiedyś skłoniło ludzi do zastanawiania się nad tym ważkim zagadnieniem?
Wiecie, przy całym życiowym zapierdolu, który mam od zawsze (i to mi się już chyba nigdy nie zmieni) uświadamiam sobie nagle, że są ludzie, którzy sprawdzają ile bąków puszczają termity. No kurczę, siedzi taki gościu, albo gościówa w kitlu, w jakimś laboratorium, z karteczką i długopisikiem i liczy... I dostaje za to wynagrodzenie! Fucha życia 😀 Siedzisz, patrzysz na łażące insekty i wsłuchujesz się w ilość pierdnięć!!!
Pani pyta w szkole Jasia, czym zajmuje się jego tato, a on odpowiada, że LICZY.
BĄKI.
U TERMITÓW!!!
I w ogóle strasznie mnie ciekawi jakim sposobem ci naukowcy to robią? Przecież taki termit to raczej puszcza cichutkie bączki. To jak oni? Podsłuchują kopiec ze stetoskopem? I czy taki termit na przykład, to później jakoś przeprasza, czy to dla jego kumpli normalna sprawa? A jeśli termity to robią najczęściej, to znaczy, że jak często? Sto razy na dzień, czy milion? Tak, dwa razy po przekąszeniu czegoś, czy praktycznie przy każdym kroku? No i pytanie kolejne - smrodliwe te bąki, czy nie?
Tego już "amerykańscy naukowcy" nie wyjaśnili, a moja żądza wiedzy czuje niedosyt 😉
Komentarze
Prześlij komentarz